Czasami zdarza się nam obserwować bliskich nam ludzi w tym cudownym stanie zakochania. Uśmiechają się mimowolnie, kiedy mówią o tej drugiej osobie. Wspominają ją w rozmowach całkowicie losowo, co pokazuje, że w zasadzie cały czas mniej lub bardziej świadomie o niej myślą. Zakochują się w kimś i niezależnie od pogody czy pory roku są w stanie euforii. Jedni mają raptem bardzo dużo energii i nie muszą prawie nic jeść, inni całymi dniami marzą i najchętniej nic by nie robili, zapominają o wszelkich troskach i najczęściej wszystko co robią wiąże się pośrednio z tą drugą osobą. I choć wszyscy zakochują się w nieco inny sposób, mechanizm biologiczny powodujący ten początkowy stan ciągłego uniesienia oraz tłumaczący takie zachowania przynajmniej przez pierwsze 6 tygodni (albo i dłużej) jest taki sam u wszystkich.
A zaczyna się od potężnego zastrzyku dopaminy – hormonu, który zaczyna wytwarzać się w naszym mózgu i nadnerczach. To właśnie ona jest odpowiedzialna za euforyczny nastrój i cudowne samopoczucie. Dzięki niej niebo wydaje nam się bardziej niebieskie, widzimy wszystko w pozytywnych barwach, mocniej odczuwamy wszystko dookoła, mamy rumieńce na twarzy z ekscytacji i czujemy się szczęśliwi. Dopamina powoduje też wzrost produkcji testosteronu, który z kolei jest odpowiedzialny na większe napięcie seksualne i pożądanie. Powoduje, że zaczynamy próbować zdobyć obiekt naszych uczuć – osobę, która wyzwoliła ten „zamęt w głowie”. Czasami może spowodować też wzmożenie zachowań agresywnych czy nadpobudliwych reakcji, kiedy czujemy zagrożenie relacji z obiektem naszych uczuć lub pojawi się rywal/-ka na horyzoncie.

Następnie do akcji wkraczają neuroprzekaźniki, m.in. noradrenalina i fenyloetyloamina, które powodują, że skupiamy się bardzo wąsko tylko na tej jednej osobie, w której jesteśmy zakochani. Zaczyna się etap fiksacji i myślimy cały czas o niej. Uczucie pożądania przeplata się z uczuciem euforii. Ponadto noradrenalina, odpowiedzialna za pobudzenie, może powodować uczucie ciągłego pobudzenia i brak potrzeby spania, ale także pobudza wszystkie zmysły powodując, że jesteśmy zdolni do zapamiętania najdrobniejszego detalu odnośnie osoby, w której jesteśmy zakochani. Drugi neuroprzekaźnik natomiast jest odpowiedzialny za uczucie rozbicia i ciągłe roztargnienie, co prowadzi np. do utraty apetytu. W przypadku kiedy zakochujemy się bez wzajemności i okazuje się, że wybranek/-nka nie odwzajemnia naszego zainteresowania liczba neuroprzekaźników spada, co może powodować spadek nastroju i częściowo może być to odpowiedzialne za pojawienie się depresji.
Poźniej formuje się coś, co możemy nazwać pętlą informacji zwrotnej, która jest częściowo związana z systemem wynagradzania, który mamy w naszym mózgu. System nagradzania w stanie zakochania reaguje na bardzo delikatne sygnały, np. zapach, dotyk skóry, spojrzenie albo choćby tylko myślenie o drugiej osobie. Kiedy system dostaje taki sygnał z ciała (przetransportowany za pomocą wielu różnych neuroprzekaźników), interpretuje go jako przyjemny i powoduje, że szukamy kolejnych doznać takiego typu. I tak przez kolejne około 6 tygodni – mniej więcej tyle czasu trwa etap zakochania.
W trakcie tych mniej więcej 6 tygodni jesteśmy pod wpływem bardzo silnych substancji wytwarzanych w naszym organizmie. Mogą one mieć znaczny wpływ na to jak się zachowujemy i jakie podejmujemy decyzje. Zakochanie się z kimś często sprawia, że do tej pory mocno racjonalne osoby zaczynają zachowywać się w dziwny i całkowicie niepasujący do nich sposób. Na przykład dzwonią do wybranka/-nki znajdując byle pretekst, przechodzą celowo pod jego/jej biurem czy siłownią, choć ma to być odebrane jako przypadkowe gdyby na siebie wpadli. Czy brzmi to dla Was w jakiś sposób znajomo? Znacie kogokolwiek, kto nie zachowywał się na swój sposób „dziwniej”, kiedy się w kimś zakochał? I chociaż przekonujemy siebie całymi zasobami siły woli, że „tym razem będzie inaczej i zachowam zimną krew”, to niestety mam dla nas złą wiadomość – to nie działa.

A zatem jak się zakochać i nie zwariować? Potrzeba tutaj innego podejścia. Niestety nie możemy po prostu nie chcieć robić głupich czy dziwnych rzeczy w momencie kiedy jesteśmy zakochani. To jakbyśmy byli w stanie przestać lubić ciasto z jabłkami czy przestać mieć przyjemność z jazdy na rowerze. Po prostu to tak nie działa. Ale wiemy, że potrafimy sobie odmówić niektórych przyjemności i przestać coś robić, pomimo, że sprawia nam to przyjemność np. kiedy chcemy nabrać formy potrafimy nie jeść słodyczy, które uwielbiamy i iść biegać, pomimo naszej nienawiści do tego sportu. Tak samo jak w przypadku nabierania lepszej formy i chęci zrzucenia kilku kilo potrzebujemy planu i strategii działania, aby nasze przedsięwzięcie miało szansę na sukces, tak samo potrzebujemy strategii działania kiedy nie chcemy zachowywać się impulsywnie i po prostu nieracjonalnie, kiedy jesteśmy zakochani. Możemy przestać chodzić specjalnie w te miejsca, gdzie może spotkamy nasz obiekt uczuć. Możemy przestać bez końca przeglądać posty na Facebooku czy Instagramie w poszukiwaniu zdjęć czy informacji, o które byśmy mogli się zaczepić przy ewentualnym spotkaniu. Możemy przestać co chwila sprawdzać telefon w nadziei, że może pojawiła się jakaś wiadomość od niej czy od niego. Po prostu możemy zmienić tok myślenia i trzymać się tego, że spotykanie się z kimś nowym, w kim jesteśmy zakochani, to taki sam proces, w którym możemy planować nasze zachowania tak jak planujemy je kiedy chcemy uzyskać lepszą formę i schudnąć kilka kilo.
Jak już jesteśmy w stanie myśleć, że możemy mieć wpływ na swoje zachowania i możemy realnie być zakochanymi, ale ciągle racjonalnie myślącymi ludźmi, to mamy krok drugi. Jest to planowanie na zasadzie akcja – reakcja. Jeśli coś się wydarzy czy będziemy mieć na coś dziwnego chęć to wtedy co zrobimy. Planowanie do przodu tego co zrobimy, jak coś się wydarzy zwiększa kilkukrotnie szansę na to, że w danym momencie zachowamy się tak jak byśmy to zrobili nie będąc pod urokiem innej osoby. Kluczem tutaj jest znalezienie alternatywy, która zastąpiłaby niechciane do końca zachowanie. Zatem kiedy nachodzi nas nieodparta chęć śledzenia jego/jej postów na Facebooku czy Instagramie albo dzwonienie, aby upewnić się czy ten ktoś na pewno dostał naszą wiadomość, gdyż od 15 minut na nią nie odpisał/-a, warto zastanowić się jakie działanie możemy podjąć, które będzie produktywne i nie będzie tak dziwne. Czasami kiedy mamy nieodpartą chęć zadzwonienia do osoby, którą obdarzamy uczuciami, które na początku są bardzo intensywne, możemy po prostu zadzwonić do przyjaciela czy rodzeństwa. Jest to oczywiście tylko przykład. Ale dzięki kilkukrotnemu powtórzeniu takiego obejścia danej sytuacji możemy dojść do momentu, kiedy nie będziemy aż tak mocno potrzebować impulsów związanych ze stanem zakochania, gdyż przyjemność z rozmowy z kimś kogo lubimy też będzie odebrana przez nasz mózg pozytywnie, a zatem tylko trochę go oszukamy.

Metoda akcja-reakcja jest dość prosta do przygotowania i daje bardzo duże szanse na to, że kiedy zakochamy się w kimś to nadal będziemy w stanie zachowywać się racjonalnie, przynajmniej w większym stopniu niż bez takiego planu. Oczywiście zdarzają się osoby, które potrafią kontrolować swoje emocje i uczucia, wtedy mają łatwiej w kwestii racjonalnego podejmowania decyzji. Aczkolwiek, większość ludzi reaguje bardzo podobnie na dużą dawkę hormonów pojawiającą się w stanie zakochania. Więc jeśli jesteśmy w tej grupie i chcemy mieć większą kontrolę na swoimi reakcjami i zachowaniem oraz nie chcemy aby miłość całkowicie założyła nam różowe okulary to jest szansa na to, że możemy realnie mieć na to wpływ. Choć zapewne niektórym z nas takie różowe okulary wcale nie przeszkadzają i nie mają ochoty ich zrzucać za szybko, bo stan zakochania jest jednym z najprzyjemniejszych jakie mogą nas spotkać.
Skomentuj