„Wszystko w porządku” – mówimy to każdego dnia. Krótka i miła odpowiedź, z której nikt nie wymaga tłumaczenia się. Jednakże, nie zawsze jest ona prawdziwa. Oczywiście każdy człowiek okazjonalnie używa tego zwrotu, gdy tak naprawdę nie jest u nich w porządku, aby mieć chwilę spokoju i nie musieć opowiadać o swoich problemach wszystkim dookoła, aczkolwiek osoby zależne w relacjach używają go nadmiernie często jako formę unikania. Mówią one „Wszystko jest w porządku” lub „U mnie w porządku” unikając uczuć, emocji, problemów i konfliktów.
Unikanie bolesnych emocji
Mówimy „Wszystko u mnie w porządku„, aby stworzyć dla siebie tarczę obronną przed bolesnymi emocjami. Osoby zależne w relacjach najbardziej czują się niekomfortowo z emocjami, które odczuwają. Ponadto, większość z nas dorastała w społeczeństwie, w którym nie było (i obecnie często także nie ma) miejsca na wyrażanie emocji i nie było przyzwolenia, aby czuć się złość lub smutek. Mówiono nam, że płakanie jest dla mazgajów i mamy przestać, karano nas za wyrażanie złości i smutku albo całkowicie ignorowano nasze emocje. W konsekwencji nauczyliśmy się wstrzymywać nasze emocje i chować je w sobie, a odreagowywać objadaniem się, piciem alkoholu lub innymi zachowaniami kompulsywnymi. Duża część z nas dorastała także w rodzinie, gdzie rodzice nie potrafili odpowiednio regulować, ani wyrażać swoich emocji. Jeśli wychowywał nas rodzic, który łatwo wpadał w gniew, możemy mieć obawy by czuć złość i unikać wyrażania tej emocji albo konfliktu, który może wywołać ją u innych osób. Jeśli natomiast był to rodzic depresyjny, o stale obniżonym nastroju i pełny lęku, to możemy podświadomie unikać emocji o negatywnym afekcie jak smutek, poczucie przygnębienia czy bólu po stracie. Po latach wstrzymywania wyrażania emocji i wręcz ich odrzucania, możemy nawet być nieświadomi, że one w nas są i je przeżywamy. Możemy mówić „Wszystko u mnie w porządku„, gdyż sami nie wiemy jak jest u nas.

W dzieciństwie możemy nie tylko zostać nauczeni, że niektóre emocje są złe i powinniśmy ich unikać. Możemy także nauczyć się, że nasz potrzeby nie są ważne i niczego nie potrzebujemy. Może to wynikać z sytuacji, kiedy zgłaszaliśmy jakąś potrzebę, nawet może to być głód, pragnienie czy zmęczenie, a w odpowiedzi nie została ona spełniona, zostawaliśmy ukarani za to, że czegoś chcemy albo została ona zignorowana. Takie okoliczności powtórzone regularnie nauczyły nas, że nie powinniśmy o nic prosić, bo i tak nikt się nami nie interesuje i nasza potrzeba nie zostanie spełniona. Musimy sobie radzić sami.
Sposób na unikanie konfliktów
Udajemy także wtedy, gdy chcemy uniknąć konfliktu z jakąś osobą. Podzielenie się tym co naprawdę czujemy i myślimy, w naszej opinii, może spowodować, że ktoś się na nas zezłości, a nawet nas porzuci. A to budzi w nas lęk, a przynajmniej dyskomfort. Jest to także związane z naszym pragnieniem bycia postrzeganym jako osoba niewymagająca, z którą łatwo się dogadać. Nie chcemy sprawiać trudności, bo to także może prowadzić do nieporozumień i konfliktów, a nie chcemy być dla kogoś ciężarem czy czymkolwiek takim, bo to może spowodować, że ludzie od nas odejdą. Takiego rodzaju lęki pochodzą z dysfunkcyjnych relacji w rodzinie lub związków za którymi podąża niska samoocena. Powtarzane niby dla żartu w dzieciństwie „Nie płacz, bo Cię tu zostawię„, „Chodź szybko, bo Cię zabierze zła Pani jak będziesz niegrzeczna/-a„, „Tylko z Tobą problemy” lub „Już lepiej jakbyśmy nie mieli dzieci„, utrwalają się z naszej świadomości i obniżają poczucie, że świat jest dobrym miejscem i jesteśmy w nim bezpieczni oraz kochani.
Toksyczne relacje we wczesnej dorosłości, w których jesteśmy zależni od drugiej osoby (przyjaźnie czy romantyczne związki) mogą dalej podtrzymywać negatywne przekonania sprawiając, że naprawdę wierzymy, że ludzie nie będą nas lubić/kochać i prawdopodobnie nas porzucą/odrzucą, jeśli poprosimy o coś więcej lub wyrazimy nasze prawdziwe emocje. Bezpieczniej wydaje się udawać, że wszystko jest w porządku, że jesteśmy uległymi, radosnymi przyjaciółmi czy łatwymi w kontakcie, niewymagającymi córkami i synami, którzy nigdy nie narzekają i niczego nie potrzebują.
Unikanie własnych problemów
Mówienie, że nie mamy problemów, że nie przeżywamy trudnych emocji, że nie mamy konfliktów może być formą zaprzeczania. Chcemy, aby inni myśleli, że wszystko u nas jest po prostu wspaniałe, gdyż boimy się umniejszenia naszych problemów, niezrozumienia naszych emocji oraz oceny czy wyśmiania, które mogą za tym podążyć, jeśli inni poznają o nas prawdę. A prawdą może być właśnie, że sobie nie radzimy i jest nam ciężko, nie jesteśmy jednak tacy idealni, mamy problemy zdrowotne albo ktoś z naszych najbliższych jest ciężko chory, ciężko nam finansowo itd. A gdy przyznamy się do naszych problemów przed innymi to boimy się, że będziemy musieli stawić im czoła, a ponadto przyznać też przed sobą samym, że nie jesteśmy szczęśliwi, nasze życie nie jest takie idealne jakiego byśmy chcieli albo, że potrzebujemy wsparcia od innych.
Możemy także zaprzeczać naszym problemom i emocjom, gdyż są zbyt przytłaczające i nie wiemy co z nimi zrobić, jak wszystkim zarządzić, jak rozwiązać problemy. Strategią jest więc unikanie ich i odsuwanie w czasie. W tym przypadku zaprzeczenie jest zrozumiałe, gdyż łatwiej jest unikać trudnych emocji i problemów, niż od razu stawać z nimi twarzą w twarz. Może nawet być to konstruktywne działanie, ale tylko wtedy gdy oznacza danie sobie przestrzeni na przyjrzenie się problemom i emocjom, planowanie strategii działania i szukanie ewentualnej pomocy z zewnątrz. Natomiast długoterminowo, nie jest to strategia, która pomaga w życiu.
Jak sobie radzić z unikaniem i zaprzeczeniem
Jeśli odrzucaliśmy ciągnące się za nami problemy i emocje przez lata, nie będzie prosto teraz się przez nie przekopywać. Ale jeśli finalnie chcemy się czuć lepiej ze sobą samym i budować wartościowe relacje z innymi, które będą prawdziwe oraz głębokie, to musimy nauczyć się wyrażać emocje, nawet jeśli nie są przyjemne i wygodne, a także potrafić przyznać się do trudności, które nas spotykają i poprosić o wsparcie. Tylko wtedy będziemy prawdziwie sobą i inni będą widzieć nas, a nie obraz jaki wykreujemy dla nich. Możemy sami się zastanowić jakie emocje najczęściej ukrywamy lub dlaczego boimy się poprosić o pomoc, lecz wartościowym i nadającym kierunek wsparciem może być praca z terapeutą.

Jeśli nie jesteśmy gotowi z nikim dzielić się swoimi emocjami i problemami, warto zacząć po prostu od przyznania się przed sobą, że one istnieją. W tym celu możemy prowadzić dziennik zapisując rzeczy przyjemne i związane z tym emocje, a także rzeczy trudne czy problemy do rozwiązania i związane z tym emocje. Odnajdywanie w sobie na nowo umiejętności czucia i nazywania emocji to niełatwy proces, dlatego warto podejść do siebie z ciekawością, otwartością i życzliwością. Nie szukajmy emocji na siłę i nie nazywajmy ich według tego co słyszymy od innych, starajmy się po prostu obserwować i spisywać swoje doznania. Nie oceniajmy ich, gdyż wszystkie emocje są potrzebne, nie ma dobrych lub złych. Możemy myśleć o nich w kategorii drogowskazów, które pokazują nam kierunki do podążania nimi albo zmiany.
Na początku możemy wybrać jedną osobę, z którą postaramy się zbudować autentyczną relację. Jeśli nie ma takiej osoby, możemy sobie postawić za cel zbudowanie takiej relacji z nową osobą lub z terapeutą, gdzie wszystko zaczniemy na świeżo i nauczymy się jak to jest być po prostu tak jak to jest. Możemy także zapisać się do grupy terapeutycznej lub rozwojowej, gdzie poznamy nowe osoby zmagające się z podobnymi lub nawet takimi samymi trudnościami. Pamiętajmy, że nie tylko my ciągle powtarzamy „U mnie wszystko w porządku”, ale wiele osób tak robi w różnym celu i z różnych powodów.
Warto też mieć z tyłu głowy, że jeśli czujemy, że mówimy tak za często właśnie unikając emocji i problemów, to nie jest to naszą winą, lecz spowodowane jest to doświadczeniami, które nas tego nauczyły. Natomiast jesteśmy jedynymi osobami, które mogą coś z tym zrobić, poczuć się lepiej i zacząć uświadamiać sobie emocje i potrzeby za nimi idące. Niektórzy mogą czuć trudność ze zrozumieniem takiej zmiany, kiedy poczują większą asertywność, pewność siebie czy autentyczność dbania o własne potrzeby. Jednakże, świadomość samego siebie i życie w zgodzie z tym pozwala na poczucie większej radości z po prostu bycia sobą, nie udawania i posiadania głębokich relacji, co może być warte takiej zmiany.
Skomentuj